piątek, 1 sierpnia 2014

zmiany, odmiany!


Nie przeszło mi nastawienie z wczoraj, ciągle jestem tak samo zmotywowana zanim położyłam się spać!!! Zjadłam już swój jedyny posiłek, owoc też już był. Pije wodę z sokiem z cytryny,czekam aż pojawi się głód i pierwsza próba! Lekko nie będzie. Nigdy nie było! Plan z dietą jest, jeszcze muszę nakreślić plan treningów, aby wszystko było jasne i przejrzyste. Na pewno bieganie, kiedyś je kochałam, uwielbiałam. Bieganie po lesie, pagórkach- to było to! Poniedziałek, środa, piątek po 4 albo 5 km.

Dziś przeprowadzka do mojego chłopaka, póki co tylko na sierpień, co ma być próbą czy po wielu perturbacjach, chwilach dobrych i złych możemy, potrafimy razem dzielić mieszkanie i być z sobą ciągle i pracowac nad jeb*** sztuką kompromisu! Zamiast jednak analizować tę kwestie, wole analizować aranżacje wystroju wnętrza mieszkania;) Jesteśmy razem od roku, znamy się z M. od 3 lat. Wie o mojej "przypadłości", ale mimo iż jest bliską mi osobą, nie potrafi jakoś mnie "uleczyć" jakkolwiek to brzmi. Jestem ciekawa jaki ten miesiąc dla Nas będzie... Jaki będzie dla mnie pod względem walki z moimi nałogami...
Bądźcie przy mnie w ten czas.

Ściskam chudo!

P.S. Któraś z Was, pytała mnie o mój wiek. Mam 22 lata. 165 cm wzrostu.



EDIT: Co ja sobie durna myślalam?! Że przestanę wpierd*** z dnia na dzień?! To tak jakby to było takie łatwe... Zaczęło sie od zrobienia sałatki z produktów ktore miałam w lodówce, a skoro sie wyprowadzam to bez sensu aby sie zmarnowaly i tak połowa got. brokułu, sałata, dwa got. jajka i pierś z kurczaka rownież got. potem jogurt naturalny, sok pomidorowy, dwie brzoskwinie. I na dodtatek wkurzył mnie M. gdy stwierdził, ze nie przyjedzie po mnie z tobołami, bo coś tam bla bla bla. Tym bardziej gdy słyszę jego "olewczy" głos przez telefon... Nie wiem czy bardziej go kocham, czy nienawidzę... Ale to już historia na inny dzień...
Ha ha ha, ogarnia mnie teraz szyderczy śmiech gdy pomyśle sobie o "dyscyplinie i kontroli"- hasłach przewodnich tego bloga...

Potrzebuje Was,bardziej niż myślałam. Nie chcę Was zawieźć!


3 komentarze:

  1. Może powinnaś odżywiać się bardziej... no właśnie: bardziej. Na jednym posiłku daleko nie dojedziesz.
    Powodzenia z przenosinami. "Czasem kocha się kogoś tak bardzo, że nie można go znieść" Zapomniałam skąd to cytat ;)
    Trzymam kciuki żeby jutro było lepsze =]

    OdpowiedzUsuń
  2. Widocznie nie możesz ograniczyć się tak bardzo z dnia na dzień. Może rób to stopniowo, co 2-3 dni zmniejszaj liczbę kcal o 100 czy 200, aż dojdziesz do jakiejś ustalonej wcześniej diety. Poza tym dobrze, że nie rzuciłaś się na czekoladki, czipsy, frytki etc., tylko coś zdrowszego. Kolejny dzień na pewno będzie lepszy. Trzymaj się, kochana i nie obwiniaj się, tylko zacznij od nowa x Jestem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem zdarzają się gorsze chwile ale pamiętaj żeby się nie poddawać! Trzymam za Ciebie kciuki:*

    [must-be-skinny-girl.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń