Wołam o pomoc z najgłębszej odchłani w jakiej się znajduję. Proszę o pomoc Was, na nikogo innego liczyć nie mogę. Proszę, błagam, czy nawet żebrzę, bo wszystko jest lepsze od tego syfu jakim jest jedzenie.
Potrzebuję naprawdę zdecydowanych Motylków, które mi pomogą, a ja natchniona Waszą siłą, będę mogła zrewanżować się Wam tym samym.
Powiedzcie coś...
Niech to będzie ostatni taki dzień w mym życiu....
Bardzo chciałabym Ci pomóc, kochana, ale nie do końca wiem jak :c Może stosujesz zbyt radykalne zmiany? Na początek spróbuj po prostu trochę zdrowiej się odżywiać i zacznij ćwiczyć, ustaw sobie alarm w telefonie, który będzie Ci przypominał, że pora na trening. Stopniowo sprawiaj, żeby Twoja dieta była coraz zdrowsza i mniej kaloryczna. Wypisz sobie jakieś postanowienia, godziny posiłków - i nie załamuj się za każdym razem, kiedy coś nie wyjdzie, tylko dołóż sobie np. kolejne 15 minut ćwiczeń. Mi kiedyś przy głodówce pomagała bransoletka, którą nosiłam na nadgarstku - gdy sięgałam po jedzenie widziałam ją i przypominała mi o moim postanowieniu. Może Tobie też to pomoże? Pamiętaj, że jestem z Tobą. Pisz, gdybyś chciała pogadać czy coś. No i trzymaj się mocno <3
OdpowiedzUsuńTeż próbuję i próbuję, ale przegrywam. Ale wiesz co? Jeśli się poddamy nie będziemy perfekcyjne. Nie będziemy chude i piękne. Tylko spasionymi tłustymi ludźmi, na których nikt nie popatrzy. A tego chcemy?
OdpowiedzUsuńWalcz z Aną. Wygraj z tymi pokusami.
Trzymaj się chudo!
PS. Zaczęłam niedawno pisać swojego bloga. Może wpadniesz i udzielisz mi kilku rad? To dla mnie ważne.
http://makesmethinner.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń